Cmentarium | ||
CmentarzeCmentarz przy kościele Przemienienia Pańskiego
|
Lokalizacja: ul. Miodowa, Stare Miasto
Historia: Cmentarz ów miał się znajdować na wschód od zabudowań kościoła, na terenie lub w sąsiedztwie ogrodu rozciągającego się wzdłuż ul. Miodowej do pałacu Teppera (zob. plan z 1831 r.). Co ciekawe dość często o nim pisano na łamach XIX- i wczesno-XX-wiecznej prasy, chociaż był przecież małą nekropolią klasztorną. Na dodatek już pod koniec l. 80-tych zaczęto poddawać w wątpliwość sam fakt jej istnienia. Zacznijmy jednak od "legendy" samego miejsca1. Otóż, cmentarz miał powstać w 1700 r. i służyć pochówkom aż do 1840 r. W owym czasie wieczny odpoczynek znalazło tam aż 1300 osób, w tym kilku zakonników, których w 1708 r. pochłonęła zaraza, a także jakaś liczba powstańców z 1794 r. O cmentarnym charakterze miejsca prawie do naszych dni przypominały ocalałe nagrobki gen. Józefa Rautenstraucha i jego córki Laury Buynowej oraz owych kapucynów (zob. niżej). Właśnie one - widomy znak przeszłości - skłaniały dziennikarzy do wycieczek na ul. Miodową. Pierwsze, co mnie zastanowiło, to czy rzeczywiście otoczenie kościoła i klasztoru kapucynów było planowane jako teren pochówków, skoro istniał dość powszechny w klasztorach miejskich zwyczaj grzebania zakonników w kościelnych katakumbach. W samej świątyni do dziś zachowało się kilka nagrobków świadczących, iż podziemia udostępniano także "cywilom"2, a frekwencja wśród laici była dość spora, gdyż w ciągu wieków pod kościołem powstały aż trzy rzędy krypt, ciągnące się przez całą jego długość3. Fakt, że mimo to, nieraz trzeba było wydobywać stare trumny i grzebać zwłoki w gołej ziemi (pod kościołem), ale jakoś sobie radzono. Kolejne, istotne "ale" zgłosił w 1887 r. autor artykułu w "Kłosach"4, zauważając m.in., iż pomnik kapucynów zmarłych w 1708 r. wcale nie musiał znajdować się w miejscu ich faktycznego pochówku. Co by mówić o XVIII-wiecznych poglądach na higienę, to w czasie epidemii obowiązywały surowe prawa sanitarne i raczej nie do pomyślenia było pochować aż 11 osób w tak bliskiej odległości od murów miejskich, pałaców arystokracji i rezydencji królewskiej. Tenże sam autor streścił również dzieje pochówków z 1794 r. Otóż, 19 kwietnia owego roku w okolicy klasztoru kapucynów miały miejsce zacięte walki, a poległych zakonnicy pogrzebali we własnym ogrodzie. Jednak nie przesądza to, aby w owym miejscu istniał stały cmentarz grzebalny. Legenda cmentarza kapucyńskiego powstała w dużej mierze za sprawą Michała Balińskiego, który w 1840 r. na łamach czasopisma "Alleluja" opublikował obszerny tekst o dziejach klasztoru5. Mimo, że pracował na źródłach, z jakiejś przyczyny nie podał dokładnej daty zamknięcia nekropolii, pisząc tylko, iż za jego czasów znajdował się tam ogród warzywno-owocowy. Wyliczył natomiast liczbę pochowanych (wspomniane 1300 osób), aczkolwiek zaznaczył wyraźnie, że chodzi o pogrzebanych zarówno w kościele, jak i obok niego6. Generalnie za ostatni pochówek na kapucyńskim cmentarzu uznaje się pogrzeb generała Józefa Rautenstraucha (1773-1842) i jego córki Laury Buynowej (1811-1843), aczkolwiek w 1886 r. miała tam spocząć również jego druga żona, Łucja z książąt Giedroić (1798-1886)7. Jednocześnie nadal grzebano zmarłych w podziemiach kościoła, o czym świadczy wspomniany w przypisie nagrobek Antoniego Alojzego Wilczech (Witczech) herbu Szorfas Wyczechwoskiemu (zm. 10 grudnia 1844 r.). Przełomową datą w dziejach klasztoru był 1864 r., kiedy władze carskie skasowały zakon i przejęły jego majątek. Przez długi czas teren przy ul. Miodowej pozostawał jednak niezabudowany8 i dopiero pod koniec XIX w. obok kościoła wyznaczono ul. Kapucyńską (ok. 1891 r.), a plac po cmentarzu-ogrodzie rozparcelowano i sprzedano na licytacji. W l. 90-tych XIX w. stały już tam piękne kamienice, przy czym podczas ich budowy odnajdywano ludzkie kości (może owych powstańców 1794 r.)9. Jako się rzekło, cmentarz funkcjonował w świadomości dawnych warszawiaków głównie za sprawą ocalałych monumentów. Szczęśliwie uniknęły zniszczenia podczas parcelacji gruntów pokapucyńskich, choć właściwie trudno orzec, kto się temu przysłużył.. W 1896 r. prasa informowała bowiem, że plac po cmentarzu nabył niejaki pan Kepke, ale... wspaniałomyślnie zamierzał oszczędzić nagrobki10. Faktycznie, w rok później pomniki nadal stały, co więcej zostały ogrodzone sztachetami, a klucz do furtki przekazano spadkobiercom, którzy odtąd mieli dbać o to miejsce11. Co jednak ciekawe: "Magistrat m. Warszawy pragnął nabyć ów grunt cmentarny, zakupiony ongi na wieczne czasy przez osoby prywatne od oo. Kapucynów, i podejmował się własnym kosztem przenieść grobowce na Powązki, lecz spadkobiercy na propozycję nie przystali."12 Czyj więc był ten grunt: p. Kepke czy spadkobierców i kto w związku z tym uchronił pomniki od zniszczenia? Z czasem doszło chyba do jakiejś ugody, skoro w 1906 r. właścicielem terenu było już miasto. Ba! zastanawiano się nawet nad wydzierżawieniem resztek cmentarza właścicielom sąsiednich posesji, co wywołało protest dziennikarza "Kuriera Warszawskiego" sprzeciwiającego się niszczeniu historycznych pamiątek13. Jakiś duch opiekuńczy sprawił jednak, iż jeszcze w 1912 r. pomniki stały, ogrodzone nawet metalowym parkanem na podmurówce14. Mało tego, obok nagrobków Rautenstrauchów i kapucynów ocalało również kilka: "(...) skrzyżali [krzyży?] grobowych, z pozacieranemi już napisami (...)."15 Wydaje się to cokolwiek nieprawdopodobne, gdyż w 1887 r. w "Kłosach" napisano wprost, że nie zachowały się żadne pomniki, czy to w murach ogrodu, czy kościoła16. Natomiast wszytkie moje "źródła" są zgodne, iż do końca l. 40-tych XX w. przetrwały tylko monumenty kapucynów zmarłych podczas epidemii w 1708 r. oraz rodziny Rautenstrauchów. Z notatek prasowych i analizy planów można wywnioskować, iż znajdowały się one w zaułku na tyłach kamienic ciągnących się od ul. Miodowej (Kapucyńska 5?) i Daniłłowiczowskiej (zob. np. fotoplan z 1935 r.). Porównując tę lokalizację z planami ogrodów kapucyńskich sprzed parcelacji (zob. np. plan z 1831 r.), trzeba przyznać, iż bynajmniej nie była "prestiżowa". Pierwszy monument został wystawiony w 1835 r. przez gwardiana kapucynów Beniamina Szymańskiego (późniejszy biskup podlaski), a ufundował go ks. Ksawery Rogojski, honorowy kanonik warszawski i proboszcz szydłowiecki17. Pomnik w formie krzyża na cokole wykonano z piaskowca. Na podstawie umieszczono cynową tablicę z napisem: "Cur hic subsistis Viator
Pod spodem znalazł się jeszcze następujący tekst: "Przechodzący ktokolwiek stań w tym mieyscu trochy
Natomiast z tyłu "sakramentalne": "Requiescant in pace". Na prawym boku: Fundavit perillus revern.
Na lewym: "Erecta ac benedicta
O wiele okazalej prezentowały się monumenty Rautenstrauchów. Generał Józef Rautenstrauch spoczął u kapucynów w 1842 r., rok później dołączyła do niego córka z pierwszego małżeństwa, wreszcie (podobno) w 1886 r. druga żona. Obok klasztoru stanęły jednak tylko dwa, prawie identyczne, nagrobki w formie antykizujących sarkofagów19. Na monumencie generała znalazł się napis szczegółowo określający "kto zacz", bo też Rautenstrauch miał się czym chwalić. Na ścianie frontowej sarkofagu można więc było przeczytać: "Tu spoczywa ś.p.
natomiast z tyłu: "Ukochanemu Oycu
O wiele skromniejsza inskrypcja ozdobiła pomnik Laury Buynowej, gdzie znalazła się tylko informacja: "Laurze z Rautenstrauchów
a z drugiej strony: "Urodzona d. 11 Marca 1811 r.
W tym miejscu należy zwrócić uwagę Szanownej Publiczności ;), iż oba pochówki były nie lada ewenementem. Już w l. 30-tych XIX w. zamknięto odległe od śródmieścia cmentarze Świętokrzyski i na Koszykach, a tu masz! w centrum miasta grzebie się jakiegoś wojaka. Otóż, nie był to byle jaki "wojak", co zresztą odnotowano na pomniku. Rautenstrauch był osobą bardzo wpływową20, ale też przyjaźnił się z przeorem kapucynów, Beniaminem Szymańskim, i nie szczędził pieniędzy na klasztor, "wykupując" sobie w ten sposób miejsce pochówku, a zarazem zastrzegając nienaruszalność pomników21. I rzeczywiście, kapucyni czcili pamięć generała i jego rodziny, o czym świadczy zamieszczone wyżej zdjęcie ze zbiorów Muzeum Narodowego w Warszawie. Nagrobki Rautenstrauchów oraz pomnik wystawiony ku pamięci zmarłych podczas epidemii w 1708 r. trwały więc sobie w najlepsze: nie usunęły ich nawet władze carskie, które w 1864 r. przejęły majątek kapucynów, ani "deweloperzy" budujący w sąsiedztwie kamienice. Przetrwały również II wojnę światową, chociaż pobliski kościół uległ prawie całkowitemu zniszczeniu. W 1949 r., w związku z budową trasy W-Z, nakazano likwidację grobów. Na prośbę o. Innocentego Hańskiego władze zezwoliły na przeniesienie prochów Rautenstrauchów do podziemi kościoła, ale grobowce zostały zniszczone22. Wraz z nimi zginął ostatni ślad cmentarza. © Sowa Przypisy
|